PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=104009}
6,5 29 640
ocen
6,5 10 1 29640
4,8 5
ocen krytyków
Elizabethtown
powrót do forum filmu Elizabethtown

Pamiętam jak kilka lat temu było strasznie głośno o tym filmie. Reklamy w mediach, premiera...etc.
Oglądnęłam na Polsacie w niedzielę. Myślałam że to rzeczywiście ciekawa komedia romantyczna. To co zobaczyłam wprawiło mnie w lekkie zdumienie. NIC śmiesznego w tym filmie nie było. Nie wiem dlaczego gatunek to komedia romantyczna. Żadnej śmiesznej sceny nawet najmniejszej. Mniejsza zresztą z tym. Uszłoby nawet ten smętny klimat przez cały film. Najgoprsza w tym wszystkim była gra aktorska. Orlando Bloom i Kirsten drętwi do bólu. Scena gdy Orlando na początku filmu szuka tej ulicy i wścieka się w aucie - żałosna. Cały film zresztą żałosny pod tym względem - scena z Susan Sarandon tańczącą na scenie...szkoda gadać.
Scenariusz całej tej historii - do kitu. Opowiastka na 15 minut, bynajmniej nie na przeszło 120.
No i jeszcze jedno. Zawsze oglądam filmy od początku do końca. Staram się pamiętać by wrócić do filmu jeśli przełączę na reklamach kanał, albo wyjdę na chwilę. Nigdy nie wychodzę podczas filmu chyba że na reklamach. Nawet jeśli to jakiś kiepski film. Jednak na takim gniocie jak tu...tak było. Sorki ale nie wiem co było przed sceną z tym tańcem. Widziałam jakiegoś palącego się ptaka czy coś. Jej ten film jest naprawdę do kitu.
I raz jeszcze przekonałam się, że Orlando Bloom to nie aktor, to ciapa niemożebna.
Nie nadaje się do roli komediowej, tak samo jest drętwy jak drętwy był w roli Legolasa.

Zdcecydowanie nie polecam filmu, chyba że szczególnym fanom Orlanda (właściwie fankom). No i jeśli ktoś lubi takie historie...dla mnie dno. Może ktoś się ze mną nie zgodzić, oweszem, każdy ma inny gust, komuś może się akurat ten film podobać. Szanuję. Mnie do gustu nie przypadł, bo wg mnie komedia romantyczna powinna być z humorem (nawet lekkim ale "jakimś"), a nie nudna tak żebym musiała na niej ziewać i przysypiać około 16.00 po południu co mi się nigdy nie zdarza.

EM_DE_KE_AS

Gdyby na Filmwebie było napisane 'horror', to narzekałabyś, że za mało straszny, tak?

Gnat

Moje pytanko: dlaczego tak uważasz?
Czy chodzi Ci że gdyby przy tym filmie pisało że horror? Oczywiście że narzekałabym - bo akurat ten film nie ma w sobie nic z horroru. Jak i niewiele ma wspólnego z komedią. Przyznasz że film ma raczej ponury klimat - czemu się własciwie nie powinnam dziwić bo w końcu głównemu bohaterowi umiera ojciec więc wiele tu do śmiechu nie ma. Fakt, że z tym ojcem się wiele nie zachodził. Bądź co bądź smuci go fakt, że umarł. Jakby nie było - to w końcu jego ojciec.

EM_DE_KE_AS

No i jeszcze wątek że porzuciła go laska, i wyrzucili go z pracy. No to za nic nie widzę tu powodu do śmiechu.

EM_DE_KE_AS

Chociaż nie przepadam za Orlandem to mi się film podobał. W sumie to nie wiem dlaczego, może przez tą lekkość. Ujmę to tak jak założycielka tematu, wszystko zależy od gustu :)

ocenił(a) film na 10
xxxArashix

Oczywiście zgadzam się ,że wszystko zależy od gustu, ale mi jednak ten film bardzo się podobał. Nie jestem żadnym krytykiem filmowym ( w przeciwieństwie do wielu osób tutaj w przypadku ich wypowiedzi nt. innych filmów :D) i nigdy nie będę.

Przede wszystkim wydaje mi się że szufladkowanie go tylko jako komedię romantyczną jest trochę mylące ( chociaż nawet na pudełku od dvd z filmem tak jest :D). Dla mnie największym przesłaniem filmu jest: "nie poddawaj się". To co wielu uważa za dziwactwo ( skąd taki dobry humor rodzinki na końcu filmu skoro odeszła bliska im osoba ) też pasuje do tego przesłania - tak jakby chciał ktoś powiedzieć że śmierć to część życia i trzeba być silnym. A to 120 minut a nie 15- co według osoby powyżej wystarczyłoby w zupełności - jest według mnie właśnie po to by do widza doszła ta myśl " nie poddawaj się".

Dodatkowo jest tu jeszcze ta historia Drew i Claire, nie jest od razu powiedziane ,że całość skończy się tak jak się skończyła. Ukochana osoba jest tu jednocześnie największym przyjacielem, który rozumie i z którym można spędzić piękne chwile, a do tego porozmawiać o wszystkim. W chwili swej - teoretycznie- największej porażki Drew poznaje osobę, dzięki której doceni także inne wartości niż sukces . Całość różni się z pewnością od innych komedii romantycznych ( jeśli już trzymamy się gatunku) , w których poza małymi wyjątkami wszystko jest dopowiedziane , nic nie skłania do przemyśleń, a jedyne co pozostaje po filmie to : " i żyli długo i szczęśliwie"- chociaż lubię takie zakończenia ;]

Jednocześnie film jest .. jakby to powiedzieć: Lekki, chętnie jeszcze wiele razy do niego powrócę. Gra aktorska: Naprawdę nie rozumiem tych krytycznych ocen. Nigdy nie lubiłem Blooma,ale tutaj poza kilkoma momentami, jego grę oceniam naprawdę dobrze. Kirsten Dunst- rewelacyjna, kiedy widziałem ten film pierwszy raz nie byłem przekonany czy na pewno go oglądać, ale kiedy zobaczyłem sceny w samolocie oczywiście oglądałem dalej ;)

Wydaje mi się, że można trochę pomylić się w ocenie Blooma ( tutaj) nie biorąc pod uwagi, że gra osobę która chciała popełnić samobójstwo, umarł jej ojciec i do tego musi udawać przed rodzinką , że jego sukces wypalił. Dlatego wydaje się "przygaszony", co wiele osób uważa za " bezpłciowość".

Oczywiście wielkim atutem filmu jest też muzyka, ale z tym akurat chyba wszyscy się zgodzą. :)

Podsumowując ( przepraszam za długość :P) : Naprawdę polecam ten film. Uwielbiam kiedy książka/ film są wieloznaczne, a każdy może je rozumieć inaczej( stąd różne oceny).Kiedy zachęcają mnie do pomyślenia zaraz po przeczytaniu/ obejrzeniu- kiedy zastanawiam się nad przesłaniem, a ono sprawia że zastanawiam się też nad sobą.

Tak było i jest za każdym razem gdy oglądam Elizabethtown. Pozdrawiam

Adzam

"skąd taki dobry humor rodzinki na końcu filmu skoro odeszła bliska im osoba"
O to to - własnie o to mi chodzi dla mnie wydało mi się to conajmniej dziwne o ile nie przesadzone...
Szufladkuję to fakt - widzę ze komedia romantyczna to nastawiam się na coś z humorem, a tu było pół filmu drętwego potem dziwaczne sceny (jak ta z tym tańcem). No i już nie skończyłam oglądać nie wiem jaki był koniec to sie nie wypowiadam.

Nie lubię gry Kirsten i Orlanda to może dlatego tak się wnerwiam...

Wieloznaczność...dobrze jak filmy są wieloznaczne. Niewiele wywnioskowałam, bo mi się przysypiało;)
Zgodzę się co do kwestii z "nie poddawaj się". Jak mówisz "śmierć to część życia i trzeba być silnym"...ok.

I własnie jak się to skończyło? Żyli szczęśliwie? Bo ja jeszcze widziałam ten moment jak byli nie zdecydowani czy być ze sobą...
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
EM_DE_KE_AS

Cieszę się że odpisałaś :)

Co do tego humoru to może jest to trochę przesadzone , ale myślę że tym się trochę różni tamtejszy pogrzeb od tych u nas - np. te wszystkie przemówienia itd, trochę się to wszystko wydaje pompatyczne, a jednak okazuje się jakoś bardziej tą pamięć o zmarłym, mówi się jakby był wtedy pośród nas.
Dlatego zastanawiając się nad tym myślę, że w tym dobrym humorze chodzi właśnie o to żeby się " nie poddawać", życie toczy się dalej. A w tym filmie podobało mi się to jak wszyscy się wypowiadali o Mitchu, wiesz- tak jakby on cały czas żył, w sposób wesoły chcieli go pożegnać . Mi ten rodzinny wątek dał trochę do myślenia żeby doceniać rodziców bo są cały czas ze mną.

Co do sceny z tańcem to przyznam , że nie jest to jakiś majstersztyk i w ogóle nie zamierzam się tu podniecać grą Susan Sarandon , bo inne sceny znacznie bardziej mi się podobały. Chociaż z tego co mówi ta jej bohaterka też można wywnioskować , że po prostu będzie żyć dalej, pamiętając o mężu będzie robić nowe rzeczy.

Ja zobaczyłem w programie tv 'komediodramat' i mnie to zastanowiło , tak też ten film bym określił gatunkowo. Ja parę razy się śmiałem na tym filmie, ale na pewno nie jest to klasyczna komedia.

Orlando może faktycznie być czasem irytujący, zresztą też nigdy za nim nie przepadałem ( ten film trochę to zmienił i widzę że nawet chłopak umie grać:P). Gra Kirsten była według mnie świetna, jej bohaterka wprowadza tyle optymizmu , że aż to się przenosi na widza ;) Nie wspominając już o tym, że po obejrzeniu tego filmu wielu facetów pewnie marzy o spotkaniu takiej kobiety. To pewnie trudne aktorsko zadanie grać taką optymistkę, ode mnie wielki "szacun" dla tej aktorki ;]

Cieszę się, że się zgadasz że film ma jakieś przesłanie, może kiedyś obejrzysz go w całości jeszcze raz?

Tak skrótowo mówiąc to Claire dała Drew mapy i muzykę żeby pojechał samochodem do domu z tymi prochami swojego ojca( rodzinka chciała je rozsypać w jakiejś rzece chyba ;] ). Taka podróż wspomnień, poleciła mu w tych 'mapach' kilka miejsc, po drodze w najważniejszych miejscach "pochował" swojego ojca. Zobaczył tez artykuł o swojej porażce . Na końcu było rozwidlenie- może pojechać prosto do domu albo zostać i poszukać pewnej dziewczyny ;] No i pewnie domyślasz się jak się skończyło :P

Adzam

I również cieszę się że odpisałeś:)

No już się domyślam, pewnie wszystko się dobrze skończyło i wybrał dziewczynę...Dzięki za mały skrót. Może kiedyś skusze się na ten film raz jeszcze. Nie wiem:)

Jeśli chodzi o to pożegnanie - ja popieram to że rmówi się o zmarłym jakby byl wśród nas. To jest dużo lepsze, niż na naszych pogrzebach. i może lepiej że żegnali z humorem.

Co do gry Susan - widziałam lepsze filmy z jej udziałem. W tej produkcji widząc jej grę doznałam lekkiego stanu zdumienia połączonego z niedowierzaniem i szokiem...

Kirsten wolałam w "Spidermanie".

No widzisz gatunek komediodramat brzmi zupełnie inaczej. Bardziej mi pasuje niż komedia romantyczna - co pisało w moim programie...Nastawiłam się na komedię romantyczną. A zakwalifikowałabym filmik bardziej do dramatu obyczajowego. Albo komediodramatu obyczajowego (jeśli jest taki;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones