Bo to głównie obyczajówka, kochanie, ew. komediodramat. Mogłabyś się nauczyc wysnuwać wnioski z tego, co oglądasz, co tew oczy widzą, a nie tylko patrzeć na szablonową klasyfikacje filmweba. A jesli kierujesz sie własną to niestety, tym gorzej. :)

no raczej się tym sugeruje, bo jak pisze, że komedia rom to powinna byc. I raczej dużo ludzi się tym sugeruje, a po obejrzeniu wysnułam właśnie wniosek, że to w ogóle nie komedia.

Ja też się nie śmiałam. Film jest zdecydowanie zbyt długi - po nieco ponad godzinie miałam serdecznie dość oglądania go. Sama już nie wiem, o czym on w ogóle był - o Drew, który nie ma szczęścia? o ojcu Drew, który był kochany przez wszystkich? o uczuciu pomiędzy Drew a Claire? a może o tym, jak radzić sobie po stracie ukochanego mężczyzny według Hollie?

Zdecydowanie nie polecam.

Ja też się pogubiłam w tej treści przez to, że był taki nudny.

Ja też miałam wrażenie, że reżyser chciał poupychać jak najwięcej treści do jednego filmu. W konsekwencji bohaterowie i ich wątki są przedstawione po łebkach, a niektóre w ogóle nie rozwinięte (jak np. dlaczego jego matka tak nienawidziła rodziny swojego męża i nigdy ich nie odwiedzała razem z nim). Jak na dwugodzinny film za dużo w nim było niejasności i niedopowiedzeń.
Z plusów natomiast na pewno warto wymienić scenę przemówienia Hollie na pożegnaniu męża no i końcowy fragment podróży Drew przygotowanej przez Claire.

Właśnie oglądam to coś. Ten film to katastrofa. Całkowity brak treści, bo o czym on właściwie jest? O młodym chłopaku, który nie znał swojego zmarłego ojca i przyjechał na jego pogrzeb? O miłości, która rodzi się z niczego? Strasznie nieprzemyślana fabuła poparta równie nieprzemyślanymi dialogami. Aktorzy snują się po ekranie zupelnie bezproduktywnie deklamując jakieś piramidalne bzdury i strojąc nonsensowne miny. Przecież to jest jakiś skandal żeby tak marnować potencjał Kirsten Dunst.

Oglądałem ten film z przyjemnością. Kiedy się skończył byłem zdziwiony, że jest 1.30 w nocy. Nastawiłem się na oglądanie typu "go with the flow" i to był strzał w 10.

może ja miałam złe nastawienie, bo oczekiwałam zbyt dobrej komedii romantycznej:/

Ja uważam ,że film był cudowny ;] A jak już to było napisane

Spodziewałem się po tym filmie o wiele więcej. Mimo niezłej obsady ciągnie się niemiłosiernie. Poza tym źle to reklamują. Widz oczekuje filmu w stylu Księcia w Nowym Jorku, Wyznań zakupocholiczki czy Narzeczonego mimo woli, a dostaje film w tonacji z jednej strony smutnego, a z drugiei optymistycznego dzieła, które mogę pod względem narracji porównać do np: Co gryzie Gilberta Grapea. Elizabethtown to nie komedia romantyczna a raczej film obyczajowy z elementami romansu.

Oglądałam dwa razy...za pierwszym razem go nie zrozumiałam,za drugim zauważyłam w nim więcej.Film jest prosty,i ma kiepskie momenty ale nie jest taki zły.Życie nie jest proste i nie skupia się na jednej rzeczy,film też nie powinien,dlatego jest wiele wątków :P.Taki może nie do końca typowy film drogi.Drew wiele dowiaduje się pod wpływem Claire,w tym krótkim okresie od śmierci Ojca do swojej samotnej podróży .Przestaje się nad sobą użalać i staje na nogi,poznaje smak życia ;).I dopiero wtedy tak naprawdę poznaje swoją rodzinę i swojego Ojca (choć trochę za późno).Film nie skomplikowany,choć niektóre dialogi mnie wkurzały...Podobała mi się stypa czy jak to nazwać...uczcili pamięć nie płaczem ale radością pokazując kim był dla wszystkich.A ścieżka dźwiękowa świetna :).Trzeba dać temu filmowi drugą szansę ;)

ja sie śmiałem cały czas, widocznie trochę zamuła miałaś albo za inteligentne żarty. ;P
glownie Kirsten Dunst swoją bezpośredniościa rozbrajała ;)

Napisz mi które fragmenty tego filmu były śmieszne, nie mówiąc już o śmianiu sie cały czas. Ja nawet na Comedy Central i Głupim i głupszym nie śmieję się cały czas. Widocznie sam coś ćpasz stary, a potem masz wizje tak jak w Batman- Początek tyle że pewnie gagów.

ten film wgl nie jest inteligentny wiec tym bardziej zarty. moze ty masz jakies dziwne poczucie humoru, ze smiejesz sie na filmie gdzie glownie jest stypa.

widocznie za inteligentny dla niektórych

Nie mówimy o tym czy film był inteligentny czy nie. Komentujemy fakt czy można było się na nim ubawić po pachy śmiejąc przez cały czas jak twierdzi radosnyradzio. Czy ty też śmiałeś się cały czas ? To prawda że również i mnie kilka razy na twarzy pojawił się uśmiech, ale bez jaj że można się było na nim rozerwać, w znaczeniu pośmiać. To była jak już, tragikomedia obyczajowa, z wskazaniem na kino drogi. Nie chodzi też o to że wszyscy wypowiadający się o tym filmie że był on zbyt mało zabawny oczekiwali płytkich pierdów i sprośnych idiotycznych żartów. Każdy mniej więcej wiedział że ten film nie będzie taki, ale komedia romantyczna za jaką film chce uchodzic to trochę coś innego. Gdyby napisali że to komedio-dramat obyczajowy, a nie komedia romantyczna, ludzie nie byliby zawiedzeni. Po prostu, szli by do kina z troszkę innym nastawieniem. Film mógłby na tym zyskać nawet kasowo, a tak na film poszli niewłaściwi ludzia, poczym wychodząc z kina odradzali znajomym i fiasko gotowe. Ten film jest prawie że tym samym gatunkiem co jeden z poprzednich filmów twórcy Elizabethtown a więc Jerry Maguire.

dokładnie jak pisze Rahabiel nastawiłam się na zabawną, lekką komedie romantyczna z fajnymi aktorami, a film okazał się nie komedią bardziej dramatem obyczajowym. A pisanie, że ktoś jest za mało inteligenty, żeby zrozumieć dany film to niech się sam zastanowi bo to jedynie świadczy o jego braku inteligencji, każdy ma prawo wypowiedzieć się Lukas'u324101.